poniedziałek, 9 marca 2015

#1 "Próba ognia" Josephine Angelinie ~Recenzja


Josephine Angelini

Próba ognia



1. Wygląd
Książka przyciągnęła mnie do siebie swoją okładką, która przypadła mi do gustu i uwiodła mnie kompozycją błękitu, pomarańczy i nieagresywnej czerwieni. Jednak wiąże się też z nią pewna historia: kiedy na początku języka niemieckiego położyłam książkę na ławce, zwróciła ona uwagę mojej koleżanki. Nagle powiedziała z zaskoczeniem: "Te litery zmieniają kolor!" Przyznałam jej rację, bo faktycznie tak to wyglądało i zapomniałam o temacie, próbując skupić się na lekcji. Jednak w pewnym momencie koleżanka znów się odezwała: "A co, jeśli to jakiś szyfr?!" Oczywiście do końca lekcji próbowałyśmy rozkminić, cóż chcieli nam przekazać graficy/wydawcy. Niestety, nic nie zalazłyśmy...
Przed opublikowaniem tego postu zajrzałam jeszcze na stronę autorki i muszę powiedzieć, że jestem nieco rozczarowana. Choć polska okładka niewątpliwie jest śliczna, to znalazłam chyba cztery angielskie wersje i muszę przyznać, że  trzy są ładniejsze…
Po lewej najnowsza wersja, moja ulubiona. Po prawej równorzędnie ulubiona - minimalistyczna i zagadkowa, pod nią wydanie z obwolutą lewej dolnej. Na dole od lewej - kiepska moim zdaniem, szaro-pomarańczowa okładka, następnie druga ulubiona, choć za dużo na niej teksu, gdyby pozostawili sam tytuł + autora bardziej by mi się podobała. Na samym końcu najbrzydsza.
Jak tak teraz na to patrzę, to polska okładka zajmuje miejsce tuż przed biało-pomarańczową z twarzą głównej bohaterki. A wy co sądzicie?

2. Ogólniki
Książka jest podręcznikowym przykładem fantastyki. Główną bohaterką jest Lily - normalna nastolatka, chciałoby się powiedzieć… Niestety tak nie jest. Dziewczyna jest niezwykła i cierpi ze swojej oryginalności. Jest alergiczką, której organizm broni się przed wszystkim, co spotyka na swojej drodze. Z tego powodu musi rezygnować z wielu fajnych rzeczy, które robią nastolatkowie w Ameryce. Prościej? Głównie z piwa, imprez i kina. Jej przyjacielem jest Tristan (szkolny playboy), który pewnego dnia postanawia zabrać ją na domówkę (w ramach randki). W wyniku zdarzeń mających miejsce na imprezie, Lily dostaje ataku padaczki, podczas którego Lilliana - jej alter ego z innego świata - nawiązuje z nią kontakt i sprowadza do swojej rzeczywistości… Tak, życie Lily jest ciężkie… Wspominałam, że ojciec opuścił jej rodzinę, a matka jest szalona? Nie? Wybaczcie...

3. Jak mi się czytało?
Powiem tak – początek bardzo mi się podobał, akcja była wartka, sporo się działo, miało to logiczny sens, zapowiadało się super… Środek mnie znudził… Porównując tę publikację chociażby z „Rywalkami:, które pochłonęłam w jeden wieczór, czytałam ją bardzo długo. Przeczytanie pierwszych stu stron zajęło mi może godzinę, jednak następnych stu trzy wieczory, ponieważ miałam akcja zwolniła i nie czułam konieczności poznania dalszych losów bohaterki. Kolejne sto stron ponownie wartkiej i ciekawej akcji wynagrodziło mi w pewien sposób ten mankament.

Nie zrozumcie mnie źle – książka ma fabułę, da się ją czytać, jest ciekawa, ale tylko 2/3 książki się połyka. Resztę trzeba przeczytać :D
4. Na co zwróciłam uwagę?

Eh… Na brakujące spacje. Gdzieniegdzie chochlik drukarski zjadał odstępy przed półpauzami przy zapisie dialogów…
5. Czy poleciłabym tę książkę innym?

Może Was zaskoczę, ale tak! Książka zawiera kilka ciekawych refleksji na temat naszego świata. Szczególnie dobrze zapamiętałam tę, o śmieciach… Człowiek chce, żeby wszystko było czyste, dlatego pakuje wszystko osobno, przez co zaśmieca świat… Błędne koło.

Dlaczego jednak warto ją przeczytać?

Opowiada nietypową, interesującą historię, która szczególnie może się spodobać nastolatkom, jako alternatywa dla książek o wampirach.

Moim zdaniem posiada wszystko, co dobra fantastyka powinna mieć – akcja dzieje się w świecie podobnym do średniowiecza, magia istnieje, czarownice również. Pojawiają się również potwory (a właściwie krzyżówki różnych gatunków)… Właściwie brakuje tylko białego konia, bo rycerz właściwie jest.

Ciekawie przedstawiony został wątek Rowana, chłopaka, który opiekował się Lily w Salem Lillian. Rowana bowiem z Lillian łączyły romantyczne uczucie, które jednak uległy wypaleniu po tym, jak czarownica (spoiler) zamordowała jego ojca. Dokładnie opisane emocje, jakie towarzyszyły Rowanowi w trakcie spotkań z Lily (wyglądającej przecież dokładnie tak samo jak Lillian), pozwoliły wczuć się w jego sytuację, przy czym nie wydawały się sztuczne ani przesadzone.

W książce pojawia się wiele zabawnych dialogów. Jednym z moich ulubionych jest ten:

"- Jesteś bardzo dowcipny, Rowanie Jak-ci-tam-na-nazwisko.
- Fall.
- Mam spadać? Nie, dziękuję."



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz