niedziela, 29 marca 2015

#2 "Akademia Dobra i Zła" Soman Chainani ~Recenzja


Soman Chainani

Akademia Dobra i Zła

1. Wygląd

Widzicie tę okładkę? Kiedy zobaczyłam ją po raz pierwszy pomyślałam: co za paskudztwo! Takie mangopodobne coś. Pewnie mieliście podobne wrażenia... Mogę Wam więc zdradzić jedną rzecz: okładka zyskuje w rzeczywistości :D
W rzeczywistości logo Akademii jest błyszczące, zaś tło matowe... Może komuś wydawać się, że to niewielka różnica, jednak naprawdę dużo lepiej to wygląda.
Co mi się nie podoba w okładce? Szczerze mówiąc, pewna niedoróbka - zmieniająca się czcionka. Chodzi mi o to, że gdy ktoś uważniej się przyjrzy, zauważy, że font, którym pisany jest autor jest inny na grzbiecie niż na przodzie. Szczególnie drażniące było to dla mnie, ponieważ w książce pojawiają się inicjały w tym samym stylu co "grzbietowy" autor... W związku z czym "przedni" odstaje od rzeczywistości.
Pod wątpliwość poddaję też słuszność napisu: "Znakomita lektura dla fanek serii "Rywalki"..." Co ma piernik do wiatraka? 
Jeśli jednak mówimy o wyglądzie, trudno nie wspomnieć o ilustracjach... Właśnie.. Osobiście do obrazków w książkach jestem nastawiona negatywnie. Nigdy nie lubiłam bogato ilustrowanych książek (wyjątkiem może być "Tajemniczy Ogród", który jednak traktuję bardziej jako dzieło sztuki...), ponieważ twierdziłam, że obrazki zabijają wyobraźnię. Cóż, ta książka z pewnością trafi na półkę zaraz obok "Tajemniczego Ogrodu". Ilustracje są nieziemskie, a do tego tak dopasowane do książki, że naprawdę umilają jej czytanie! Składam wielkie gratulacje Iacopo Bruno, który, prosto rzecz ujmując, odwalił kawał niesamowitej roboty! Choć jedna rzecz bardzo mi się w ilustracjach nie podobała... Kojarzycie postać ubraną na czarno? Tę po lewej stronie okładki? Albo na zdjęciu po prawej? Przystojny chłopaczek, nie sądzicie? Otóż to jest dziewczyna. Tak, ja też byłam zaskoczona.
Swoją drogą, widzicie zdjęcie z koroną? Śliczne, prawda? Wiecie co zwróciło moją uwagę? Krawędzie kartek... Raz w życiu miałam do czynienia z książką, którą samodzielnie "otwierałam" i powiem tyle, możecie mi nie wierzyć, ale to jest magia...



2. Ogólniki
Cóż można powiedzieć? Może najpierw trochę o tym, co w książce się dzieje, czyli zarys fabuły:
Tego roku, najlepsze przyjaciółki Sophie i Agatha dowiedzą się dokąd trafiają po skończeniu trzynastu lat wszystkie zaginione dzieci. Do legendarnej Akademi Dobra i Zła, w której zwyczajni chłopcy i zwykłe dziewczynki są szkolone by zostać albo bajkowymi bohaterami, albo wielkimi złoczyńcami. Sophie, najładniejsza dziewczyna w całym Gavaldonie całe dotychczasowe życie marzyła żeby zostać już porwaną i trafić do zaczarowanego świata. Ze swoimi różowymi sukienkami, dobrymi stopniami i skłonnością do dobrych uczynków, wie, że ma szansę dostać się do szkoły Dobra i w efekcie zostać księżniczką z bajek. Z kolei Agatha gustująca w mrocznych strojach i czarnych kotach, pełna niechęci do wszystkich napotkanych na jej drodze istot, myśli, że trafi do szkoły Zła. Tymczasem staje sie zupełnie inaczej...
Nie sądzicie, że zapowiada się ciekawie?
Kiedy rozmawiałam z moją przyjaciółką (przed przeczytaniem) na temat tej książki, powiedziałam jej, że to współczesna wersja Kopciuszka, Po zapoznaniu się z powieścią zmieniłam zdanie. To współczesna wersja Kopciuszka, która wdaje się posiadać wątek rodem z Czarownicy.
Czy mi się podobało? Tak. 
3. Jak mi się czytało?
Zaskakująco dobrze. Powiem szczerze, że nie byłam przekonana do tej pozycji. Miałam wrażenie, że jest to książka dla dziewczynek, które wyrosły już z baśni, dorosły do samodzielnego czytania, ale nie powinny zabierać się jeszcze do Zmierzchu. Jest jednak inaczej. Cała książka wygląda jak baśń, ma fabułę przypominającą rasową opowieść braci Grimm. Jednak sposób jej napisania jest zupełnie inny. Szczególnie podoba mi się kreacja bohaterów, która jest na naprawdę wysokim poziomie. Pomysł na charaktery postaci, skryte charaktery, jest niezwykły.
Jak mi się jednak czytało? Szybko... Tak się złożyło, że dostałam książkę, kiedy byłam chora i miałam dużo czasu. Miałam nadzieję, że wypełni ona przynajmniej kilka nudnych godzin, jednak nie było jej to dane. Gdy zaczęłam czytać wieczorem, to zamiast położyć się normalnie spać i następnego dnia kontynuować, zrezygnowałam z dwóch godzin snu i doczytałam ją do końca. Tak, następnego dnia znowu mi się nudziło.  
4. Na co zwróciłam uwagę?
Z pewnością na ilustracje, jednak o tym wspominałam już wyżej. Powiem szczerze, że moją uwagę przykuła raczej kampania reklamowa oryginału.
Oficjalna strona serii
 Polecam zajrzeć na stronę, znajduje się tam wiele ciekawych informacji na temat serii, można zrobić quiz i dowiedzieć się w ilu procentach dobrym/złym się jest. Jednak najciekawszą rzeczą, którą tam znalazłam jest filmik promujący pierwszą część. Może zachęci Was do zakupu?

A dla tych, co książkę już mają i czytali:
Tak, część druga. Ba! Za 114 dni* premierę będzie miała ostatnia część trylogii. Kto się nie może doczekać? Ja na pewno.

5. Czy poleciłabym tę książkę?
Nikt tym razem nie będzie zaskoczony, że powiem tak. Komu? Wszystkim, którzy stęsknili się za baśniami. Tym, którzy zawsze chcieli zostać księżniczką/księciem. Tym, którzy myślą, że nie pasują do reszty świata. A także tym, którzy mają ochotę na dobrą książkę.
Na zakończenie fragment książki**, w którym Agata (Akademia Dobra) próbuje przedostać się na drugą stronę rzeki do Akademii Zła, jednak powstrzymuje ją bariera:

Agata odwróciła się gwałtownie do odbicia.
- Czy ty się właśnie odezwałaś?
Odbicie odchrząknęło.
- Zło ze złem,Dobro z dobrem.Wracaj do zamku, bo będziesz mieć problem.- Yyy, ale ja muszę przejść - powiedziała Agata.
Zło ze złem,Dobro z dobrem.Wracaj do zamku, bo będziesz mieć poważny problem.I mam tu na myśli zmywanie po kolacji albo zakaz wstępu do Sal Urody, albo jedno i drugie, jeśli by się mnie ktoś zapytał o zdanie.- Muszę się spotkać z przyjaciółką - naciskała Agata.
- Dobro nie ma przyjaciół po drugiej stronie - oznajmiło jej odbicie.
Agata usłyszała słodki dźwięk dzwoneczków, a kiedy się obejrzała, zobaczyła na końcu mostu lśnienie oznaczające zbliżające się wróżki. Jak miała przechytrzyć samą siebie? Jak miała znaleźć szczelinę we własnej zbroi?
Zło ze złem... Dobro z dobrem...W tej sekundzie domyśliła się odpowiedzi.
- A co z tobą? Czy ty masz przyjaciół?
Jej odbicie stężało.
- Nie wiem. A mam?
Agata zacisnęła zęby i spojrzała sobie w oczy.
- Jesteś za brzydka, żeby mieć przyjaciół.
Odbicie posmutniało.
- Stanowczo zła - powiedziało i zniknęło.
Agata wyciągnęła rękę, żeby dotknąć bariery. Tym razem jej dłoń bez trudu przeszła na drugą stronę. 


*114 dni w momencie publikacji tego posta, jednak czas płynie, a trudno byłoby zmieniać codziennie licznik :D
** Fragment pochodzi z książki "Akademia Dobra i Zła", której autorem jest Soman Chainani. Wydanej przez Wydawnictwo Jaguar.

Jeśli jesteście zainteresowani zakupem, polecam Księgarnię Matras - cena 29,93, w której za rejestrację można złapać dodatkowe -10% :D Natomiast w Dobrych Książkach (z których nie korzystałam), jest najtaniej, jeżeli chodzi o podstawową cenę, 28,93.

poniedziałek, 9 marca 2015

#1 "Próba ognia" Josephine Angelinie ~Recenzja


Josephine Angelini

Próba ognia



1. Wygląd
Książka przyciągnęła mnie do siebie swoją okładką, która przypadła mi do gustu i uwiodła mnie kompozycją błękitu, pomarańczy i nieagresywnej czerwieni. Jednak wiąże się też z nią pewna historia: kiedy na początku języka niemieckiego położyłam książkę na ławce, zwróciła ona uwagę mojej koleżanki. Nagle powiedziała z zaskoczeniem: "Te litery zmieniają kolor!" Przyznałam jej rację, bo faktycznie tak to wyglądało i zapomniałam o temacie, próbując skupić się na lekcji. Jednak w pewnym momencie koleżanka znów się odezwała: "A co, jeśli to jakiś szyfr?!" Oczywiście do końca lekcji próbowałyśmy rozkminić, cóż chcieli nam przekazać graficy/wydawcy. Niestety, nic nie zalazłyśmy...
Przed opublikowaniem tego postu zajrzałam jeszcze na stronę autorki i muszę powiedzieć, że jestem nieco rozczarowana. Choć polska okładka niewątpliwie jest śliczna, to znalazłam chyba cztery angielskie wersje i muszę przyznać, że  trzy są ładniejsze…
Po lewej najnowsza wersja, moja ulubiona. Po prawej równorzędnie ulubiona - minimalistyczna i zagadkowa, pod nią wydanie z obwolutą lewej dolnej. Na dole od lewej - kiepska moim zdaniem, szaro-pomarańczowa okładka, następnie druga ulubiona, choć za dużo na niej teksu, gdyby pozostawili sam tytuł + autora bardziej by mi się podobała. Na samym końcu najbrzydsza.
Jak tak teraz na to patrzę, to polska okładka zajmuje miejsce tuż przed biało-pomarańczową z twarzą głównej bohaterki. A wy co sądzicie?

2. Ogólniki
Książka jest podręcznikowym przykładem fantastyki. Główną bohaterką jest Lily - normalna nastolatka, chciałoby się powiedzieć… Niestety tak nie jest. Dziewczyna jest niezwykła i cierpi ze swojej oryginalności. Jest alergiczką, której organizm broni się przed wszystkim, co spotyka na swojej drodze. Z tego powodu musi rezygnować z wielu fajnych rzeczy, które robią nastolatkowie w Ameryce. Prościej? Głównie z piwa, imprez i kina. Jej przyjacielem jest Tristan (szkolny playboy), który pewnego dnia postanawia zabrać ją na domówkę (w ramach randki). W wyniku zdarzeń mających miejsce na imprezie, Lily dostaje ataku padaczki, podczas którego Lilliana - jej alter ego z innego świata - nawiązuje z nią kontakt i sprowadza do swojej rzeczywistości… Tak, życie Lily jest ciężkie… Wspominałam, że ojciec opuścił jej rodzinę, a matka jest szalona? Nie? Wybaczcie...

3. Jak mi się czytało?
Powiem tak – początek bardzo mi się podobał, akcja była wartka, sporo się działo, miało to logiczny sens, zapowiadało się super… Środek mnie znudził… Porównując tę publikację chociażby z „Rywalkami:, które pochłonęłam w jeden wieczór, czytałam ją bardzo długo. Przeczytanie pierwszych stu stron zajęło mi może godzinę, jednak następnych stu trzy wieczory, ponieważ miałam akcja zwolniła i nie czułam konieczności poznania dalszych losów bohaterki. Kolejne sto stron ponownie wartkiej i ciekawej akcji wynagrodziło mi w pewien sposób ten mankament.

Nie zrozumcie mnie źle – książka ma fabułę, da się ją czytać, jest ciekawa, ale tylko 2/3 książki się połyka. Resztę trzeba przeczytać :D
4. Na co zwróciłam uwagę?

Eh… Na brakujące spacje. Gdzieniegdzie chochlik drukarski zjadał odstępy przed półpauzami przy zapisie dialogów…
5. Czy poleciłabym tę książkę innym?

Może Was zaskoczę, ale tak! Książka zawiera kilka ciekawych refleksji na temat naszego świata. Szczególnie dobrze zapamiętałam tę, o śmieciach… Człowiek chce, żeby wszystko było czyste, dlatego pakuje wszystko osobno, przez co zaśmieca świat… Błędne koło.

Dlaczego jednak warto ją przeczytać?

Opowiada nietypową, interesującą historię, która szczególnie może się spodobać nastolatkom, jako alternatywa dla książek o wampirach.

Moim zdaniem posiada wszystko, co dobra fantastyka powinna mieć – akcja dzieje się w świecie podobnym do średniowiecza, magia istnieje, czarownice również. Pojawiają się również potwory (a właściwie krzyżówki różnych gatunków)… Właściwie brakuje tylko białego konia, bo rycerz właściwie jest.

Ciekawie przedstawiony został wątek Rowana, chłopaka, który opiekował się Lily w Salem Lillian. Rowana bowiem z Lillian łączyły romantyczne uczucie, które jednak uległy wypaleniu po tym, jak czarownica (spoiler) zamordowała jego ojca. Dokładnie opisane emocje, jakie towarzyszyły Rowanowi w trakcie spotkań z Lily (wyglądającej przecież dokładnie tak samo jak Lillian), pozwoliły wczuć się w jego sytuację, przy czym nie wydawały się sztuczne ani przesadzone.

W książce pojawia się wiele zabawnych dialogów. Jednym z moich ulubionych jest ten:

"- Jesteś bardzo dowcipny, Rowanie Jak-ci-tam-na-nazwisko.
- Fall.
- Mam spadać? Nie, dziękuję."



niedziela, 1 marca 2015

#1 5 powodów, dla których warto przeczytać... "Rywalki" K. Cass

Hejka,
powyżej znajduje się coś na wzór wideorecenzji książki Kiery Cass - "Rywalki" - mam nadzieję, że Wam się spodoba. Wybaczcie jakość :D
Cóż mogę dodać?
Do zobaczenia!
inFinite
Ps
W najbliższych planach mam recenzje dwóch książek tego samego wydawnictwa, które wygrałam u nich w konkursie - czekam jednak aż do mnie dotrą!